czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 11

Zaczęliśmy jeść śniadanie. Lou usiadł na przeciwko mnie. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Nagle poczułam motyle w brzuchu. Nie wiedziałam co się dzieje.Poczułam ciepłe uczucie na ustach. Nie sprzeciwiałam się. To było miłe uczucie. Louis nie widząc sprzeciwu pogłębił pocałunek. Położyłam ręce na jego szyi a on na moich plecach. Louis niepewnie zaczął ruszać rękami w górę i w dół. Ja natomiast, żeby dać mu znak, że ma się nie krępować przerwałam.
Lo: Przepraszam.
Posmutniał.
O: Nic się nie stało. Chciałam po prostu ściągnąć tackę aby nam nie przeszkadzała.
Lo: Ok.
Ściągnęłam tackę i dokończyliśmy to co zaczęliśmy. Następnego dnia wstałam i zobaczyłam, że Louis jeszcze śpi. Poszłam do łazienki i zrobiłam poranną toaletę. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Pomyślałam co by tu zrobić i wpadłam na pomysł, żeby dziś na śniadanie były naleśniki. Uszykowałam składniki i już chciałam  zabrać się za smażenie. Brakowało mi patelni. Stałam na palcach i próbowałam dosięgnąć ale nie mogłam. Nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi.
Lo: Pomogę Ci.
O: Dziękuje.
Pocałowałam go w policzek.
Lo: O jak miło.
Zrobił słodką minkę.
O: Chciałam Ci zrobić śniadanie. Co powiesz na naleśniki?
Lo: Mniam!
O: Jak chcesz możesz mi pomóc.
Lo: Z miłą chęcią!
Ja szykowałam ciasto a Louis co chwilę mnie całował po szyi.
O: Louis!
Lo: Co?
O: Rozpraszasz mnie!
Lo: To ty mnie rozpraszasz!
O: Dobra idź nakryć do stołu.
Lo: Oki doki!
Cicho się zaśmiałam.Lou poszedł nakryć do stołu a ja kończyłam smażyć naleśniki.
Lo: Gotowe!
O: Ja też już kończę.
Louis wszedł do kuchni i objął mnie w pasie.
O: Zaraz będzie śniadanie.
Lo: Czekam. A co będziemy robić po śniadaniu?
O: Miałam ochotę na zakupy, ale , że przyszłeś możemy zmienić plany.
Lo: Może najpierw pójdziemy na zakupy a później jakiś space, co?
O: Dla mnie bomba.
Lo: To jedz bo później musisz się uszykować.
Po zjedzeniu Louis posprzątał a ja poszłam się uszykować.Chciałam się podobnie ubrać jak Louis , aby zrobić mu na złość. Więc ubrałam się tak:

niedziela, 3 lutego 2013

Kłopot

Przepraszam ale mam małe kłopoty z laptopem i niewiem kiedy dodam nowy rodział może uda mi się dziś ale niewiem czy mi się uda z telefonu. Jeszcze raz przepraszam :-(

poniedziałek, 21 stycznia 2013

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 10

Minęły dwa dni od wywiadu chłopaków. Louis do mnie dzwonił i pisał na TT. Ale ja nie dawałam znaku życia. Zaczęłam sprzątać pokój, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Postanowiłam nie otwierać, ale ciągle dzwonił. Wkurzona poszłam otworzyć drzwi, zobaczyłam Louisa z dużą ilością czerwonych róż. To były moje ulubione kwiaty.
O: Czego chcesz?
Lo: Oleńka porozmawiajmy.
O: Nie jestem Oleńka tylko Ola.
Lo: Dobrze, więc Aleksandro możemy porozmawiać?
O: Dobrze. Ale masz mało czasu, spieszę się.
Lo: Ok. Mogę wejść.
O: Proszę.
Myślałam,że zaraz się zawale pod ziemię. Miałam nadzieje,że to nigdy nie nastąpi.
O: Więc o czym chcesz porozmawiać?
Lo: O nas.
O: Nie ma NAS.
Lo: Ale...
O: Nie ma żadnego ale.
Lo: Dobrze, więc co miałaś namyśli w domku mówiąc, że ja niczego nie rozumiem?
O: Dużo by mówić.
Lo: Proszę powiedz.
O: Wstawię kwiaty do wazonu.
Lo: Powiesz mi?
Powiedział idąc za mną.
O: Nie wiem.
Lo: To co mam zrobić, żebyśmy byli razem?
O: Lou to nie ma sensu.
Lo: Jak nie ma sensu? Dla mnie ma!
O: Nie rozumiesz tego!
Lo: Czego?!
Zaczęłam płakać. Louis się do mnie przytulił. Nie miałam siły go odepchnąć. To było przyjemne.Poszliśmy usiąść na kanapę. Lou ciągle mnie pocieszał. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.Obudziłam się o 11:30. Zobaczyłam, że śpię w ciuchach i w swoim łóżku. Nie wiem jak to się stało. Usłyszałam pukanie do drzwi.
O: Proszę!
Lo: Już wstałaś?
O: Tak.
Lo: Myślałem, że zdążę przynieść Ci śniadanie do łóżka.
O: Zawsze mogę wejść pod kołdrę.
Lo: A mogłabyś?
O: Pewnie!
Szybko skoczyłam pod kołdrę i udawałam, że śpię.
Lo: Dzień doberek śpiochu!
O: O Lou. Dzień dobry!
Lo: Przyniosłem Ci śniadanie do łóżka.
O: Dziękuje. Kochany jesteś! Co mamy na śniadanie?
Lo: Tosty, płatki, mleko i herbata.
O: Aż tyle!
Lo: Co za mało? Mam Ci zrobić porcję dla Nialla?
O: Nie! Nawet za dużo!
Lo: Jak nie zjesz to nic się nie stanie.
O: Pomożesz mi?
Lo: Jak chcesz?
O: Pewnie!

************************************************************************
Przepraszam, że tak późno ale nie miałam możliwości dodania rozdziału.
Mam nadzieje, że się podoba! Proszę o komentarze :)

piątek, 11 stycznia 2013

Przepraszam

Przepraszam ale do prawdopodobnie czwartku jeżeli się nic nie zmieni to nie będę mieć laptopa co oznacza, że nowych rozdziałów też nie. Jeszcze raz przepraszam

środa, 9 stycznia 2013

zdjęcia

Hejka dodałam zdjęcia bohaterów. Jak chcecie to zobaczcie!

Pozdrawiam!!;*

Rozdział 9

Zaczęłam płakać. Zabrałam swoje rzeczy i zaczęłam biec w stronę domu. Ale, że było to dość daleko zadzwoniłam pa taxi. Miała przyjechać za 20 minut. Powiedziałam, że będę przy ulicy. Nagle usłyszałam jak ktoś wywołuje moje imię. Obróciłam się i zobaczyłam jak Louis do mnie biegnie . Nagle było słychać trąbienie samochodu to była taksówka. Szybko wsiadłam i podałam adres. Dołączyłam  , żeby szybko ruszył. W samym momencie odpalił bo Louis dobiegł do auta. Próbował otworzyć drzwi ale mu się nie udało. Dzwonił do mnie co chwile , ale nie odbierałam. Dojechałam do domu. Zapłaciłam kierowcy i wyszłam. Wtedy z domu wyleciała Martyna.
M: Co się stało?
O: Nic! Dajcie mi spokój.
M: Ale co się stało? Dlaczego wróciłaś taksówką a nie z Louisem.
O: A co Cię to!
Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam się na klucz. Przez chwile Martyna się odzywała ale po 15 minutach odpuściła.Wtedy odpaliłam laptopa i weszłam na TT. Zobaczyłam wpis Louisa: "Co się stało? Czego ja nie rozumiem? Czemu nie odbierasz? Proszę odbierz!". Zaczęłam płakać. Po 2 godzinach uspokoiłam się bo przypomniało mi się, że rodzice mają za tydzień wrócić, więc postanowiłam trochę posprzątać. Ubrałam się tak:

a włosy spięłam w koka i zeszłam na dół. Rozglądałam się w około i zobaczyłam, że jest posprzątane i nigdzie nie było Martyny. Zrobiłam sobie coś do jedzenia bo od rana nic nie jadłam .Wyciągnęłam miskę i płatki. Z lodówki wyjęłam mleko i oto moje śniadanie. Najlepsze danie na każdy humor. Poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach szukając czegoś ciekawego. Zatrzymałam się na jakimś kanale, akurat był jakiś wywiad. Zobaczyłam całe 1D. Nagle padło pytanie do Louisa.
D: Louis? A jak tam z tobą? Podobno pokłóciłeś się z jakąś dziewczyną? Przynajmniej tak pisałeś na TT.
Lo: To prawda. Pokłóciliśmy się o byle co nie mam pojęcia o co konkretnie.
D: Jak myślisz ogląda to teraz?
Lo: Miejmy taką nadzieje.
D: Chcesz jej teraz coś powiedzieć?
Lo: Tak jedno krótkie słowo.
D: Proszę bardzo.
Wtedy kamera pokazała całego Louisa. Było można zauważyć, że ma w oczach smutek. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. To była Martyna. W telewizorze akurat leciała przerwa.
M: Czemu mi nie powiedziałaś?
O: A co miałam Ci mówić?
M: Przez tydzień chciałaś się z tym kryć?
O: Czemu tydzień a nie więcej?
M: Taki przykład.
O: Dobra idę do salonu jak chcesz to wejdź.
M: Ok.
Usiadłyśmy na kanapie i oglądałyśmy dalszą cześć wywiadu.
D: To co chcesz powiedzieć?
Lo: Kocham Cię Oli!!!
Wykrzyknął to. Ja zamarłam gdy to usłyszałam.

*********************************************************************
I jak przepraszam, że tak długo czekaliście ale mam mało czasu piszę poprawki i muszę się uczyć :((
Ale postaram się poprawić! Proszę komentyjcie!
Pozdrawiam!!!